Wysoki o trupio bladej cerze, złotawych oczach i gładko zaczesanych czarnych włosach, przedstawiciel mrocznych elfów. Precyzyjnie skrojona długa, czarna aksamitna szata przetykana jest misternie srebrną nicią w skomplikowane wzory. Na twarzy zwykle nosi maskę przypominająca ptasią czaszkę. Na palcach włożone ma różnorakie sygnety, zaś w dłoni dzierży srebrny kostur z półksiężycem, emanującym fioletową poświatą. Zwykle przy jego boku dostrzec można towarzyszące mu zniewolone dusze.
Zręczny manipulator ukrywający się pod płaszczykiem wyrafinowania i etykiety.
Charyzmatyczny i elokwentny jak na przywódcę sekty przystało.
Niezwykle chłodny w obyciu, jednakże każdego z podopiecznych traktuje z właściwym mu szacunkiem.
Dym unoszący się z ofiarnych kadzielnic aż gryzł w oczy, za ogromnym stołem siedziały setki kultystów, kapłanów, sióstr i braci w wierze.
Na kamiennym tronie siedział on, Klaus Lucretius, założyciel bractwa. Nikt nie ośmielił się odezwać, ani drgnąć.
W końcu wielebny wstał ze swojego miejsca, stuknął kosturem o ziemię, a wszyscy jak na rozkaz powstali ze swych miejsc.
- Vendui, dokonało się... magowie i kapłani z Białej Wieży okazali się zaślepionymi głupcami, wierząc, że są w stanie nas powstrzymać i ujawnić miejsce, w którym się gromadzimy.
Zmierzył dokładnie wzrokiem całą salę, zacisnął mocno dłoń na swej lasce, aż pobielały mu knykcie. Ci, którzy go znali najdłużej, zdawali sobie sprawę z mocy, jaką dysponuje Lucretius.
- Portale i wyłomy chaosu otwierają się już w całym Elmoreden, niebawem pojawią się pierwsi strażnicy,
a bariera magiczna osłabnie na tyle by czempion Gran Kaina mógł się ukazać oczom najwierniejszych.
Osiągniemy należną nam od dekad potęgę, zdobędziemy ten świat, a inni pseudo bogowie obrócą się w perzynę zupełnie jak giganci. A to wszystko ku chwale Gran Kaina!
Wkrótce dało się w całej sali słyszeć wiwaty i wtórujące okrzyki.
- Chwała Grain Kaina!
Bractwo szykowało się do zdobycia świata.
![]() | Tylko nieliczni widzieli jego twarz, zwykle skrywa ją pod maską. |