Stara się być jak każdy inny Orokai. Duży, zielony i milcząco straszny. Stara się trzymać swoją formę i nie obrastać tłuszczem. Jest nie za wysoki jak na oroka. Z twarzy wygląda na poważnego i opanowanego. Włosy ma długie, związane przy samej głowie. Czasami końcówki farbuje na czerwono. Na ciele ma liczne tatuaże związane z jego wyznaniem. Ceni proste szaty, bez zbędnych symboli i znaków. Lubi nosić proste koszule, kamizelki w ciemnych barwach.
Zgorzkniały i nieufny w obyciu przez co wydaje się być zwykłym prostakiem i gburem szukającym szybkiej okazji do wzbogacenia się. Pesymista z nutką sarkazmu. Na pierwszym miejscu prawie zawsze stawia siebie i swoje potrzeby. Wolno zdobywa zaufanie do innych osób lecz nie jest samotnikiem. Woli sprawdzone towarzystwo, na którego słowie można polegać. Ceni sobie wolność i odrzuca wybujałe ideologie lub zbędny fanatyzm. Ciekawość do otaczającego go świata pcha go w kolejne przygody i wyzwania. Swoje przygody i awanturnicze życie nazywa Drogą Pa'agrio i tak ją przedstawia innym gdy zapytają go o jego cele. Nie ma dla niego ona znaczenia, choć opisuje ją innym jako pielgrzymkę. Zdaje sobie sprawę, że dzięki temu lepiej go oceniają.
Od najmłodszych lat związany był z plemieniem Breka. Większość swojego młodzieńczego życia spędził na wzgórzach, w lasach i na traktach między Dion, Giran i Oren, gdzie jako młody piechur walczył ze szczuroludźmi, uciekał przed elfami, napadał na orków z plemienia Enku i ganiał wieśniaków po polach. Wolał jednak spędzać czas w obozie, gdzie wsłuchiwał się w opowieści i proroctwa szamanów. Nie stawał w konkury z rówieśnikami i nie lubił udowadniać przed nikim swojej siły czy odwagi. Może to właśnie z tego powodu jego domniemany ojciec - Paklai (zwany za plecami przez "nieżyczliwych" z plemienia Głupim Ryjem) nakazał mu przyuczać się u innego szamana - Piewcy Wojny Torgevi. Ta droga dla Izela była niczym wybawienie. Plemię porzucił po kolejnej krwawej "roszadzie" jaka odbyła się wśród wodzów plemienia. Powodem była kolejna wielka porażka. A z kim walczyli? Nie miało to już dla niego znaczenia. Walka o władzę i wpływy w plemieniu była dla niego odrażająca i utwierdzała go w przekonaniu, że cementuje ona obecny status całego klanu. Woli być teraz bezklanowym Oroka niż żyć na (jak mu się wydawało) krańcu cywilizacji łupiąc i mordując słabszych.
Izel...? - nikt nic nie słyszał o nim w tych stronach.