SZELEST CISZY
KOBIETA
CZŁOWIEK
SOKOLE OKO
PIOŁUN
PLOTKI


Jej twarz, w pierwszej chwili, zdaje się dość młoda. Wąskie, ciemne oczy i brwi grają pierwsze skrzypce. Jeżeli dopisze Ci słoneczna pogoda i jakimś sposobem uda Ci się zbliżyć do jej twarzy, ujrzysz zmarszczki w okolicach oczu i ust. Dopiero wtedy okaże się, że ma też dość liczne piegi na nosie i policzkach – z daleka zbyt słabo zauważalne na lekko opalonej buzi. Subtelnie rumiane policzki okalane są krótkimi, kasztanowymi pasmami włosów. Nie lubi ich wiązać, dlatego dla wygody sporadycznie ścina je dosyć krótko.

Posturą nie wybija się z tłumu, średniego wzrostu, ubrana w półdługi, ciemnozielony płaszcz z kapturem, ciemnobrązowe skórzane spodnie i wysokie buty w jeszcze ciemniejszym odcieniu. Ktoś by powiedział, że brudne. Według niej noszą zwykłe ślady codziennego życia. Kilka otarć, kurz podróży. Lubi te buty. Tak samo jak swój płaszcz z kapturem, na którym wprawne oko zauważy kilka zręcznie wykonanych szyć. To solidny materiał, widać, że zadbany. Nikt nie pomyśli, że może być równie wieloletni co buty. Buty trudniej utrzymać w tak dobrym stanie.


Na pierwszy rzut oka można ją zbagatelizować. Młode, lekko rumiane lico nie harmonizuje z ubiorem i obojętnym wyrazem twarzy. Prawa brew zwykle jest uniesiona wyżej – czy w zdumieniu, czy w dezaprobacie? Ciężko ocenić jeśli nie udało Ci się zamienić z nią słowa - a musisz wiedzieć, że nie jest to tak proste zadanie jak mogłoby się wydawać. Ci, którzy odbyli z nią zdawkową, grzecznościową wymianę zdań zwykle grubo się mylą myśląc, że ją poznali, albo mają na jej temat jakiekolwiek pojęcie. Nie mogą jednak znać swojego błędu. Bo skąd?

Handlarze, sklepikarze oraz karczmarze – bo te osoby najczęściej mają okazje z nią „rozmawiać” – zwykli mieć o niej dobre zdanie: konkretna, wie po co przychodzi i czego potrzebuje. Nie wdaje się w dyskusje i nie komentuje jeśli braknie towaru. Prawie zawsze zostawia napiwek – to często wywołuje dezorientację. Czy ze względu na pozornie młodą buzię, czy znoszoną garderobę? Nie jest to istotne kiedy adena brzdęka o ladę. Nigdy nie zostawiła po sobie hałasu, bijatyki w tle, ani rozwalonych krzeseł. Można powiedzieć, że gdyby nie napiwki prawdopodobnie nikt by nie zauważył, że pojawiła się jakimś miejscu.


Skinęła głową na przywitanie strażnikowi, który stał u wejścia do miasta. Minęła go wyraźnie ukontentowana. Żadnych pozdrowień, wychwalania bogów, czy życzenia sobie wzajemnie aby ten dzień był łaskawy, dobry. Przyjemny. Dzień raczej ma to głęboko w poważaniu.

Stanęła na brukowanym placu, który otaczały liczne murowane sklepiki oraz pojedyncze stragany. Przy jednym z nich słychać było zażartą dyskusję dotyczącą cen, które musiały być niezbitym dowodem na szaleństwo sprzedawcy. Nieoczekiwanie do jej nosa wdarło się chłodne, lekko zatęchłe powietrze, w którym ledwo dało się wyczuć zapach jedzenia. Tę obietnicę cienia powitała z ulgą. Skierowała swoje kroki w stronę gospody.

W środku panował dokładnie taki chłód jaki sobie wyobraziła. Klienteli było tyle co na lekarstwo, co też wprawiło ją w lepszy nastrój. Szczęście dopełnił półmisek serów i chłodny dzban z winem. Wino było rześkie w smaku, wyjątkowo lekkie. Idealne na ten dzień. Słony ser przyjemnie kontrastował smakiem. Wzięła głębszy wdech, powoli i bezszelestnie wypuściła powietrze przez rozchylone usta. Jej ramiona opadły, sylwetka lekko przygarbiła. Potarła kark dłonią. W chłodnym półmroku, w kącie gospody, poczuła się prawie jak w prywatnym pokoju. Przyjęła kolejny łyk wina, bawiąc się przy tym od niechcenia kozikiem do sera. Drzazga w jego rękojeści ocierała się bezskutecznie o jej palec. Raz za razem płynnie przesuwała się po zgrubiałej skórze, powodując ledwie łaskotanie. Skupiła na niej wzrok jakby oczekiwała na dalszy rozwój sytuacji. Wzięła jeszcze jeden łyk wina.

- Aałaaaa! – młodą twarzyczkę wykrzywił grymas bólu. Próbowała przybliżyć do twarzy łuk, który trzymała w rękach. Na palcach prawej dłoni pojawiła się blado różowa stróżka. Strzała zaczęła się wyślizgiwać z palców.
- No nie... - tupnęła nogą. Spojrzała jeszcze raz na mokrą dłoń i rozejrzała się dookoła, żeby upewnić się, że nikt jej nie widzi. Wydawało jej się, że słyszała jakiś szelest w krzakach obok. Nikogo jednak nie było. Pęcherze na palcach prawej dłoni popękały. Zrobił się okropny bałagan. Westchnęła smętnie. Odłożyła łuk na kawał oprawionej skóry, zawinęła starannie i obwiązała rzemieniem. Jeszcze raz rozejrzała się dookoła i upewniwszy się, że nikogo nie ma schowała zawiniątko w monstrualnym konarze drzewa.
Odchodząc wycelowała kamień w pobliskie krzaki płosząc dwa ptaki.
- Wiedziałam. – uśmiechnęła się wyraźnie z siebie zadowolona.
Wróciła w to samo miejsce trzy dni później. Łuk czekał dokładnie tam gdzie go zostawiła. Podniosła go ze strzałą na wysokość twarzy i naciągnęła cięciwę. Palce były obolałe, ale nie na tyle, by przeszkodzić jej w ćwiczeniach. Zgrabnie owinięte brudnym, jedwabnym bandażem, pewnie utrzymywały strzałę. Z zaciśniętymi zębami i determinacją malującą się na twarzy ćwiczyła dalej.

Z zamyślenia wyrwał ją hałas. Jakiś orczy jegomość wchodząc do gospody przewrócił niewielki stolik. Na ziemię runęła zapomniana misa i talerz po poprzednim gościu. Zagryzła ten incydent kawałkiem sera, w tym czasie gładząc kciukiem skórę na pozostałych palcach prawej dłoni. Położyła na stole o kilka moment za dużo i skierowała się do wyjścia.




Karczmarz z Gludin:
Aaaaa i owszem! Widziałem raz mościa pannę od napiwków. Wzięła dzban naszego wina, z wyższej średniej półki, i przysiadła się do zbieraniny karciarzy. Całkiem kulturalnie się bawili, do świtania. Dobrze zapłacili. Kobita nawet coś ekstra dorzuciła. – karczmarz uśmiechnął się i pokręcił głową na te słowa – Inaczej pewnie nawet bym nie zwrócił uwagi. Wieczór jakich wiele! To co? Podać coś?
Handlarka z Dion:
Bywa regularnie, kupuje to co zwykle – ale nie powiem co, tajemnica zawodowa. Zresztą... na co wam to? - handlarka obdarzyła rozmówcę nieufnym spojrzeniem – ...mniejsza. Nierozmowna taka. Ale nigdy gburowata. Klient jak złoto, dosłownie! Zawsze dorzuci jeszcze jakiś grosz, ciekawe skąd się to takie młode dziewczę dorobiło... – nagle kobietę jakby olśniło i wyraźnie się ożywiła – A co? Przeskrobała co? Poszukiwana jest?

# Źródło awataru:
https://www.artbreeder.com/i?k=2ddb26a3d8dbe74e1440c7c5d589




© 2015 - 2022   valdaron.pl

Stronę zalecamy oglądać w najnowszych wersjach przeglądarek.
Polecamy używać Google Chrome
Autorem ikon, które występują
w elementach graficznych jest LORC
na licencji: Creative Commons Attribution 3.0 Unported License