HISTORIA
SIEDZIBA
OGŁOSZENIE


ISENGRIM FAOILTIARNA


Glasha Goro Nargrini Orinea Rivighal Rivni Sihegaar Vykk



Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 15 członków.

PUNKTY UMIEJĘTNOŚCI:
30 000



650 000 aden


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 20 członków.

PUNKTY UMIEJĘTNOŚCI:
150 000



2 500 000 aden


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 30 członków.

PUNKTY UMIEJĘTNOŚCI:
500 000



ZNAK KRWII


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 40 członków.

PUNKTY UMIEJĘTNOŚCI:
1 400 000



MANIFEST PRZYMIERZA


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 60 członków.

3 500 000 PU



PIECZĘĆ ASPIRACJI


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 100 członków.

PUNKTY REPUTACJI:
10 000



30 KLANOWICZY


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 140 członków.

PUNKTY REPUTACJI:
20 000



80 KLANOWICZY


Klan osiągnął ten poziom i może obecnie posiadać maksymalnie 140 członków.

PUNKTY REPUTACJI:
40 000



120 KLANOWICZY

MOKRADŁA

Podmokła dolina, w której centrum znajduje się porzucony ołtarz ku czci Shilen. Dusze ofiar przeprowadzanych tu niegdyś rytuałów wciąż błąkają się niespokojnie po bagnie, czasem łapiąc nieuważnych adeptów lub podróżników za kostki i wciągając bezlitośnie pod wodę. 

Mokradła

Dziad z całą pewnością myślał, że zawsze będzie młody. Półmartwe jego oczy, niezdecydowanie, raz w stronę błękitnych fal, a raz w stronę podtrzymującej go młódki. Gdzieś tam w tym spetryfikowanym wnętrzu pojawiła się prawdopodobnie ostatnia już iskierka, która zadziwiłaby świat przeistaczając się w czarny ogień. Resztkami woli, całą skumulowaną złością za niezmarnowany czas, wyrwał się z niedźwiedziego uścisku. Zimna i surowa grawitacja, niewzruszona odprawiła jego anonse. Upadł miękko jak na sołdata przystało. Chciał rzucać zakazy, ale niezrozumiale charknął coś jedynie. Najszybszy, w rzeczywistości powolny i godny pożałowania ruch otwartej ręki zakazał zbliżać się dziewce. Nieprzebłagane ciało odmówiło korelacji podczas pierwszej próby ustania na własnych nogach. Musiało dopiero trzasnąć, a później pisnąć, by darował trzecie podejście. Przytarabanił się do niedużego posażku kobiety. Wydawało mu się, że niegdyś miała wymalowany uśmiech, z bliska jakby zniesmaczona. Wytarmosił bukłak i niezręcznie, zupełnie jakby celowo wylał jego zawartość. Poszurał nim o żwir, co bardzo szybko przyniosło efekty i jakby ustalonym wcześnie znakiem potoczyło się. Smarkula podbiegła szybko i bez słowa, złapała pojemnik jednocześnie odwracając się w przeciwnym do wielkiej wody kierunku. Starzec pokiwał triumfalnie, lecz wciąż nielekko. Charknął najpierw i zaraz wymamrotał.

- Miłosierna Pani, jestem dla niej ciężarem. Gdybym umarł, nie musiałaby się już tułać. Miłosierna Pani, pozwól mi umrzeć i miej ją w swojej opiece. Miłosierna Pani...
Charknął ponownie, lecz nie dokończył modłów. Przerwał mu męski głos dochodzący zza jego pleców.
- Starcze?
Niemłody odwrócił ostrożnie głowę. Ujrzał zakapturzonego mężczyznę w czarnym płaszczu zbliżającego się powoli w kierunku zbocza. Żelazna ręka naciągała tkaninę na twarz poniżej nosa, a jego zimne oczy przyprawiły go o tak żywy dreszcz. Zza jego pleców wystawała klinga. Mimo zakichanego wzroku ocenił, że to nieliche ostrze. Całkiem młoda twarz, a policzek opłakanie przyozdobiony bliznami świeżej daty. Zasłona opadła, a gość zapytał.
- Jesteś pielgrzymem?
- Tak, wędruje z wnuczką.
- Podejdź.
- Nie mogę, to ponad moje siły.

Dziad nie doczekał się już wznowienia. Bezimienny, ten nieokreślony podniósł wzrok na wzburzone wody. Wyglądał na cierpliwego, na niezgłębiony, smutny posąg. Zachęcająco - pomyślał. Bał się spojrzeć, ale spojrzał. Usłyszał świst. Bukłak leżał na ziemi, a i woda ponownie zaspokajała nieludzkie pragnienie. Płacz i niemal niesłyszalny zgrzyt zębów towarzyszyły nadmorskim odgłosom. We wsi Wygwizdów zawrzało. Języki kobiet płonęły, a okiennice poważnie nadwyrężyły zawiasy. Mężczyźni przestali dobrze jeść, a dzieci spać. Nikt nie znał dziada, a nagle, chyba z poczucia nudy, stał się członkiem ich rodzin. Zanim jeszcze zaczęli po lasach ganiać z pochodnią w jednej, a z widłami w drugiej dłoni, trwały zaciekłe pertraktacje. Jedni - niewątpliwie Ci mądrzejsi, twierdzili, że gówno ich to w najlepszym wypadku obchodzi. Drudzy, nie chcieli podarować. Najgłośniej z tej grupy piłowali pysk Kocimiętka i Kozojeb - tym wójt wcześniej nakazał głęboko zakopać truchło. Finalną grupą głęboko zainteresowanych wydarzeniem okazali się być kapłani, którzy zgodnie twierdzili, że to ingerencja samej bogini. Prawda miała jednak swojego właściciela i choć obłędnie chcieli, tak nie potrafili mu jej odebrać. Nikt nie interesował się pozostałą wnuczką, a ona nie miała w zwyczaju wychodzić przed szereg. Przyłączyła się do elfickich handlarzy zmierzających na Wolne Mokradła


Zieleń we wszystkich odcieniach dookoła, a nad nią gęsta, ezoteryczna i kasandryczna mgła. Miejsce, gdzie gulgotanie może mieć wiele przyczyn, a każdy Twój krok może być zarówno ostatnim. Dobrze mają się tutaj tylko trudno zauważalne zjawy, przebiegłe ghule, wiecznie głodne nietoperze i członkowie brygady Vrihedd.

Kiedyś głód, smród i choroba. Płacz, który do dzisiaj zaprasza sztylet w dłoń. Wygnani, zdradzeni, najzwyczajniej skreśleni i bardzo szybko zapomniani. Skazani na podłą śmierć, której po prostu odmówiliśmy. Byliby cholernie dumni widząc nas dzisiaj - pomyślał mroczny elf mierząc wzrokiem tętniące życiem i całkiem nieźle prosperujące obozowisko.
Szkoda, że nie rozumieli, że naszym prawdziwym wrogiem jest rasa ludzka, a nie bracia elfy, wielka szkoda... - Odpowiedział ukłonem Ele'yasowi przewodzącemu grupie przybyłych handlarzy. Kątem oka zauważył kobietę. Pierwszy odruch był instynktowny, ale ostatecznie nic, tylko pokiwał głową z niezadowoleniem.
Musimy ich ratować nawet przed nimi samymi. Zniszczą wszystko, nie tyle co celowo i bez emocji, a najzwyczajniej swoją bezkresną głupotą - pomyślał.
Usłyszał najpierw głos zza pleców, a dopiero później słowa nabrały znaczenia.
- Sam ją tutaj sprowadziłeś.
Rozejrzał się dookoła, ale udawał, że nikogo nie widzi. Próba ziewnięcia okazała się doskonałym zagraniem, które przebrało miarkę. Krasnoludzka kobieta kopnęła go w kostkę, a on celowo nie zrobił uniku. Uznał, że tak będzie śmiesznie, prawie sam się uśmiechnął, gdy nagle słownie skarcił bączka.
- Zamknij się i pisz.
Podyktował jej, że śmierć ludziom. Chwała elfom, a wszystko jedno co z resztą. Zasmuciła się, a wtedy położył jej dłoń na ramieniu i powiedział.
- Zrozumie tylko ten, co już nie widzi kolorów, a otchłań w którą się zagapił już jest z nim jednością. I nie da się nic zrobić, nic aż do końca... Dopisz coś mądrego, ale niech kontekst pozostaje ten sam, a później daj zaufanemu handlarzowi. Nie, Ele'yasa sprawdzamy, przekaż Angusowi.



© 2015 - 2022   valdaron.pl

Stronę zalecamy oglądać w najnowszych wersjach przeglądarek.
Polecamy używać Google Chrome
Autorem ikon, które występują
w elementach graficznych jest LORC
na licencji: Creative Commons Attribution 3.0 Unported License