Anae
Grompel
Kharagas
Larten
Lea
Loti
Norin
Rexatras
Yaxshi
Yovuzlik
Vylkian
To ogromne miasto składa się z dwóch części - skupionej po zewnętrznej tronie murów dzielnicy rzemieślniczej oraz ogromnej części warownej po drugiej stronie mostu, którego zarówno łatwo obronić jak i zburzyć w razie konieczności. Wąskie rampy i grube mury stanowią przykład tradycyjnej orczej architektury, przejętej przez Ludzi. Obecnie niezdobyta niegdyś twierdza stanowi istotny ośrodek polityczny i handlowy, a to za sprawą wybudowanego przez Ludzi portu. Podobnie jak w pozostałych miastach północy, po zdobyciu go przez Ludzi duża część głównego zamku została poświęcona Einhasad i stała się świątynią tej Bogini.
Morze tej nocy było wyjątkowo spokojne. Pełnia księżyca i brak jakichkolwiek chmur sprawiała wrażenie jakby dzień nigdy się nie skończył.
Dostojna fregata leniwie podążała do celu swej podróży. Na pokładzie sielanka, cisza i spokój. Ani żywej duszy z wyjątkiem krępego krasnoluda
i jego elfiego towarzysza. Obaj wpatrzeni w horyzont snuli swoje plany.
- Więc, mówisz Mithrian, że warto tam płynąć? - zapytał elf, a krasnolud zaśmiał się pod nosem.
- A mamy jakieś wyjście? Góra mówi, my robimy. - Elf niechlujnie splunął za burtę. Znowu zapadła całkowicie zręczna cisza.
Po paru chwilach z bocianiego gniazda zaczął dobiegać dźwięk dzwonu pokładowego zwiastujący fakt, iż okręt zbliża się do portu.
Nagle statek ożył. Nie wiadomo skąd na pokładzie pojawiła się załoga, która od razu zabrała się do pracy przygotowując statek do cumowania. Krasnolud szturchnął łokciem elfa.
- Zobacz Ellmir, przed nami Rune, perła tego kraju.
- Aha... oby nie okazała się tanią podróbką. - Krasnolud nabrał spory haust powietrza i po chwili dopełnił go nie mniejszym wydechem.
- Witaj w domu Mith. - Kasnolud odparł do siebie. Elf gestem ręki zaprosił Mithriana do zejścia z pokładu.
- Panie przodem zarechotał. - W porcie noc trwała w najlepsze. Gęsta mgła znacznie ograniczała widoczność. Gdzie okiem sięgnąć pustka. Rune spało pogrążone w głębokim letargu.
Na pomoście oczekiwał komitet powitalny. W jego skład wchodził dostojnie i bogato odziany kupiec oraz czterech jego pachołków. Człowiek nerwowo spoglądał na zbliżających się elfa i krasnoluda.
Po chwili stanęli twarzą w twarz. Kupiec zwrócił się do gości.
- Rakul Axis we własnej osobie! Cóż za zaszczyt, że odwiedzacie akurat mnie! Zwykły, prosty pionek tak wyróżniony? Zapraszam, zapraszam! - Elf i krasnolud spojrzeli na siebie wymownie
po czym Ellmir zbliżył się do kupca by go przywitać. Podszedł do człowieka przytulił go serdecznie i zaczął szeptać mu do ucha
- Witaj Braneradzie Delcerionie. Nasi przełożeni nie są zadowoleni z Twojej pracy. - Człowiek zbladł na słowa elfa. Ellmir kontynuował - Czas odpocząć drogi przyjacielu. Pora na zmianę warty.
- Kupiec poczuł potworny ból w klatce piersiowej i po chwili zorientował się, że sztylet elfa wbił się prosto w jego serce.
Ellmir jeszcze mocniej go przytulił uniemożliwiając człowiekowi uwolnienie się z morderczego uścisku. Szarpanie kupca z sekundy na sekundę słabło, aż w końcu całkowicie ustało.
Branerad pogodził się ze swoim losem. Elf ponownie szepnął. - Śpij dobrze przyjacielu. Zajmiemy się wszystkim. - Ellmir zrzucił bezwładne ciało z pomostu prosto do morza.
Bez emocji zaczął wycierać sztylet w jedwabną chusteczkę z wyszytą złotą nicią wielką literą "R". Krasnolud ryknął do zmrożonych zajściem pachołków.
- Który tu rządzi? - Ty Panie. Odparł jeden z nich. Mithrian uśmiechnął się pod nosem. - Prowadźcie do karczmy! Pora ubić interes! - Cała szóstka bez słowa zniknęła we mgle.
Drzwi karczmy otworzyły się z głośnym jękiem. Do środka weszła grupa ludzi z krasnoludem i elfem na czele. Krasnolud rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu wypełnionym wszelkiej maści osobnikami.
Trwało to kilka sekund, po czym jego wzrok utkwił na stoliku w kącie karczmy, gdzie siedziała para mrocznych elfów, którzy spokojnie ze sobą rozmawiali. Ewidentnie na kogoś czekali.
Grupka nowo przybyłych skierowała się w stronę meocznych i dosiedli się do ich stolika.
- W końcu można odpocząć... - Mithrian przeciągnął się - Karczmarzu, piwa! Dla wszystkich! - Po całej karczmie rozległ się okrzyk radości.
- Wszystkich? - Ellmir usiadł na krześle i wyłożył nogi na stole. - To do Ciebie niepodobne przyjacielu. Naczelna sknera tego świata stawia trunki całej karczmie... Muszę to gdzieś zapisać - roześmiał się głośno.
- Jakoś trzeba uczcić nasz nowy interes. Szybko się zwróci wszystko co dzisiaj wydam - Mithrian uśmiechnął się szeroko.
- W końcu się spotykamy Panowie. Kopę lat. - Mroczny elf uśmiechnął się do nowych towarzyszy i pociągnął z kufla. - Jak podróż?
- Upierdliwa... - mruknął Mithrian i zerknął na Ellmira. Elf w odpowiedzi uśmiechnął się niewinnie. - Nie znam twojej znajomej. - Mithrian spojrzał podejrzliwie w stronę mrocznej.
- To Nathaylia, można jej zaufać. Bardzo mi pomogła - Kobieta nie odzywając się ani słowem, wbiła świdrujący wzrok w krasnoluda i delikatnie skinęła głową.
- Kontrakt nie przewidywał drugiego pracownika, więc wypłatę i tak dostaniecie taką jaka była w umowie. - mruknął krasnolud - No ale... Przejdźmy do konkretów. Masz coś dla nas, Johanie?
- Szlaki są obecnie niezabezpieczone. - Johan rozłożył mapę na stole i zaczął po niej kreślić palcem. - Co piąta karawana nie osiąga swego celu. W samych okolicach Rune jest najgorzej. W okolicznych lasach roi się od nieumarłych.
- Nic dziwnego, że ten nieudacznik Delcerion sobie z tym nie radził... - krasnolud się skrzywił. - Będziemy potrzebować zbrojnego ramienia. Najemników, a z tego co widzę również kleryków... - Utkwił wzrok w punkcie mapy gdzie zaznaczony jest las umarłych.
- Będzie dużo roboty - skomentował Ellmir.
- Zaczynamy od jutra. Dzisiaj świętujemy. Ach... prawie bym zapomniał Johanie... - Mithrian rzucił w stronę mrocznego elfa wypełnioną sakiewkę - To za twoją pracę. Świetna robota. - Johan złapał mieszek w locie, zważył go w ręce i uśmiechnął się szeroko.
- Współpraca z wami to czysta przyjemność - mroczny schował mieszek do swojej torby.
- Jeszcze jedno... - Mithrian pogrzebał w kieszeni i wyjął z niej zawinięty pergamin i podsunął w stronę Johana - To nowy kontrakt. Podpisz jeżeli chcesz, z pewnością Ci się to opłaci, a nam przyda się ktoś taki
jak Ty. A teraz pijmy! - W tym samym momencie karczmarz przyniósł do stołu dzban piwa. Tej nocy karczma nie zasnęła.
Rakul Axis jest gildią kupiecką, która w swoje szeregi przyjmuje każdego chętnego. Kontrakt może podpisać zarówno kupiec, jak i najemnik. Ponad rasę, organizacja przekłada przydatność i efektywność jednostki. Każda zaradna dusza znajdzie tutaj miejsce i opiekę organizacji. W zamian oczekuje się od nowego członka lojalności wobec gildii i oddania dla swoich towarzyszy.
![]() | Podobno Rakul Axis jest zamorską gildią kupiecką. Kwaterę główną mają na zupełnie innym kontynencie. Tutaj działa jedynie ich oddział. |
![]() | Ludzie gadają, że nie wszystkie ich interesy są do końca legalne. Choć możliwe, że te plotki są rozsiewane przez nieuczciwą konkurencję. |